Nowy Rok
IHS + AVE MARIA
1 stycznia 2021 r.- Uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki Maryi
Lb 6, 22-27; Ps 67; Ga 4,4-7; Łk 2, 16-21
- Zwykle przy okazji rozpoczynającego się nowego roku, składamy sobie życzenia. Jest wypowiadanych wiele słów. Zazwyczaj bardzo dobrych, przepełnionych życzliwością i serdecznością. Warto w tym potoku ludzkiej mowy zauważyć, że najważniejszym słowem, które dziś słyszymy jest Słowo Boga. Ono musi być na początku (por. J 1,1). Owszem to samo Słowo usłyszeliśmy przed rokiem, ale słyszeliśmy je w zupełnie innych okolicznościach, rok młodsi, rok mniej doświadczenie, rok ubożsi o to co dobre i złe… Pierwsze zadanie na rozpoczynający się rok, to usłyszeć Boga mówiącego do mnie. Może pośród noworocznych postanowień dobrze, by znalazło się i to, aby każdego dnia usłyszeć Boga, to znaczy każdego dnia otworzyć Biblię. Warto ją położyć gdzieś w widocznym miejscu, tak by była nam znakiem upominającym się o czas. Otwarta Biblia jest jak otwarte drzwi, które zachęcają do wejścia do pomieszczenia, które jest za nimi. Wciąż otwarta księga Pisma Świętego niech będzie dla nas zachętą, aby każdego dnia przekraczać jej próg i wchodzić coraz głębiej.
- W pierwszym dniu nowego roku kalendarzowego, Kościół modli się w liturgii Słowa Psalmem 67 (Ps 67, 2-3.5.8): „Niech Bóg się zmiłuje nad nami i nam błogosławi”
- „Niech nam ukaże pogodne oblicze” (Ps 67, …)
Zmiłować się nad kimś znaczy tyle co okazać mu litość. To reakcja na doświadczaną przez człowieka szeroko rozumianą biedę. Nikomu z nas jej nie brakuje. Wchodzimy w ten rok biedni, zbici doświadczeniem pandemii, wydarzeniami w Polsce i na świecie, osobistymi porażkami i niepowodzeniami na różnych płaszczyznach. To wszystko rodzi w nas wiele lęku. Naprzeciw tej postawie wychodzi Bóg, który się nad nami lituje. W teologii biblijnej litować się nad kimś nie oznacza taniego biadolenia i użalania, za którym nie idzie konkretne działanie. Bóg litościwy, to Bóg, który odważnie wkracza w ludzkie dzieje naznaczone cierpieniem i prostuje to wszystko, co się w ludzkich dziejach wykrzywiło. To bardzo dobra nowina! Nie wchodzimy w ten rok sami. Warto wrócić tu do pierwszego dnia w szkole. Kiedy szliśmy tam pełni lęku, niepewni ludzi i miejsca, zazwyczaj prowadzeni przez mamę. Jej obecność sprawiała, że poziom lęku znacznie się obniżał. Dzisiaj wchodzimy w nowy rok. I u niejednego z nas poziom lęku jest spory. Dlatego wprowadza nas Mama. Kiedyś zastanawiałem się dlaczego w pierwszy dzień roku w liturgii Kościoła obchodzimy święto maryjne. Dlaczego nie zaczynamy od obchodu np. uroczystości Chrystusa Króla, który by nas mężnie wprowadzał w ten czas niepewności, krocząc przed nami jak potężny wojownik. Dziś odnajduję odpowiedź: w takich momentach strachu, człowiek potrzebuje czułej obecności matki. Maryja bierze nas dzisiaj za rękę i razem z nami przekracza próg nowego roku. Jednocześnie uczy nas w jakiej postawie należy ten próg przekraczać: „A wszyscy, którzy to słyszeli, zdumieli się tym, co im pasterze opowiedzieli. Lecz Maryja zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu” (Łk 2, …). Mniej gadania, więcej medytacji. Ostatni rok chyba wystarczająco nas sprowokował do wypowiadania własnych opinii i sądów. Może w tym roku warto więcej zachować dla siebie i medytować w sanktuarium własnego serca?
To bardzo ważne by móc spojrzeć komuś w twarz. Jednym z boleśniejszych momentów jest ten, gdy trudno jest spojrzeć w twarz drugiej osobie. Słowo Boże przekonuje nas, że Bóg patrzy na nas życzliwie. U progu nowego czasu, daje nam nową czystą kartę. Nie zatrzymuje w sobie urazu, nie wypomina nam wyspowiadanych grzechów, nie dręczy niemiłosiernymi wyrzutami sumienia. Jego twarz jest pogodna. To twarz, która daje człowiekowi pewność, że nie wszystko w jego życiu stracone, że jest kolejna szansa. Znowu tu jest miejsce na noworoczne postanowienie. Czas na adorację. Bo adoracja to wpatrywanie się w twarz Boga. Każdy z nas potrzebuje doświadczyć na sobie dobrego spojrzenia. I wpatrywanie się w Boże oblicze tę szansę stwarza. Dlaczego to jest tak ważne? Długie przebywanie w promieniach Słońca sprawia, ze pozostawia ono swój ślad na naszej twarzy. Kiedy wracamy opaleni z wakacji, ludzie nas spotykający nie mają wątpliwości, że wiele czasu przebywaliśmy „na Słońcu”. Systematyczne przebywanie w promieniach Eucharystycznej twarzy Boga sprawia, że Jego ślad pozostania na naszej twarzy. Przebywając na adoracji zyskamy twarz Boga. A tego nam potrzeba. Uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki uczy nas, że każdy z nas ma za zadanie rodzić światu Boga. Mamy, jak Maryja, dawać Go światu. To zadanie każdego z nas, bez wyjątku. A damy Go światu tylko wtedy, kiedy sami się z Nim spotkamy. Maryja najpierw spotkała Go w Słowie. I ono stało się w Niej Ciałem. Tak też jest z nami. Słuchanie, czytanie i medytowanie Słowo Bożego sprawie, że każdy z nas staje się inkubatorem Bożego Słowa. Złożone w sercu Słowo, ogrzane blaskiem Eucharystii, urodzi w nas Jezusa, którym się podzielimy z tymi, których spotkamy. Niech tak się w tym roku dzieje w moim i Twoim życiu!
Z błogosławieństwem +
Ks. Łukasz Kisielewski